Jak już pisałam mam kilka mydełek z Mydlarni Tuli, dzisiaj o pierwszym z nich - mydło z glinką czerwoną.
Wszystkie mydła, które kupiłam, są w wersji mini - chciałam spróbować kilku, a nie chciałam, żeby zajęło mi to wieki.
Producent opisuje mydło z glinką czerwoną jako odpowiednie jest dla skóry dojrzałej, przesuszonej, z utratą jędrności, ale również do cery wrażliwej i naczynkowej.
Oczyszcza, łagodzi podrażnienia, ściąga pory i wygładza skórę, przy dłuższym stosowaniu przyczynia się do uszczelnienia naczyń krwionośnych.
Nadaje się do mycia twarzy, ciała i włosów.
Pachnie, cóż, mydłem. Mnie kojarzy się z dzieciństwem, kiedy nie było takich wynalazków jak zapachowe mydła w płynie czy żele pod prysznic i wszyscy myli się kostkami, które pachniały słabiej lub mocniej ale zawsze tak samo niezależnie od nazwy. W sumie nie wiem czego się spodziewałam, ale zapach wszystkich mydeł bardzo mnie rozczarował.
Głównie używam go do mycia twarzy. Bardzo ładnie się pieni i daje gęstą, kremową pianę. Dokładnie domywa skórę, po drugim namydleniu jest aż "skrzypiąca". Bardzo szczypie w oczy! Za pierwszym razem zostawiłam jakieś resztki makijażu z myślą - "a domyje się zaraz pod prysznicem" i to był mój wielki błąd o którym przez kilka godzin przypominały mi moje czerwone jak u królika oczy. Mam jeszcze małe zastrzeżenie do wydajności - używam go na niewielkiej powierzchni, a i tak kostka znika szybciutko (myślę, że do samej twarzy wystarczy na maksymalnie miesiąc), inne mydełko używałam do ciała i mała kostka wystarczyła na 10 dni. Na szczęście słabą wydajność rekompensuje niska cena.
Ogólnie bardzo przyjemne myjadło, które doczyszcza porządnie i nie zostawia suchej i ściągniętej skóry.
Producent pisze, że mydełka można używać również do włosów. Przypomniałam sobie o tym kiedyś pod prysznicem i spróbowałam. Nie miałam nigdy mydła w kostce i nie bardzo wiedziałam jak się zabrać za mycie, ale po prostu przejechałam kostka kilka razy po włosach - szybko utworzyła się gęsta piana, pomasowałam, spłukałam i trochę byłam w szoku, bo mydło działa lepiej niż mój najlepszy szampon oczyszczający. Włosy są sztywne, poplątane, w zasadzie niemożliwe do rozczesania i podobnie jak twarz "czyste-piszczące" :) bez śladu resztek kosmetyków do stylizacji - rewelacja. Nałożenie maski/odzywki przywraca je do stanu używalności.
Zdecydowanie warte jest wypróbowania.
Notka jest częścią akcji "Czerwień w każdej postaci" zapoczątkowanej przez lady-flower123, więcej o akcji możecie poczytać tutaj
*****
Zapraszam do udziału w rozdaniu
ciekawe, czy rzeczywiście przyczynia się do wzmocnienia naczynek
OdpowiedzUsuńco do stanu włosów po myciu mydłem - czy producent wspomniał, że po takim myciu trzeba zrobic kwasną płukankę? np polać głowę litrem wody z dwoma łyzkami soku z cytryny?
OdpowiedzUsuń@simply_a_woman - nie wiem na ile w to wierzyć, używam trochę ponad 2 tygodnie, ale z całą gamą innych rzeczy na naczynka, wiec pewnie ciężko mi będzie to stwierdzić
OdpowiedzUsuń@Bzeltynka - pamiętał, pamiętał - jest w opisie produktu na stronie :) Zapomniałam dopisać, że ja neutralizuję zasadowe mydło płukanką z octu jabłkowego
Hmm... Bardzo ciekawe to mydełko.
OdpowiedzUsuńNa pewno oszczędzi miejsce w łazience ;p.
Zapraszam do mnie: http://sleepingbeauty0.blogspot.com/
+dodałam do obserwowanych :)
Bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńJa lubię jak mydełko ładnie pachnie. :)
Zastanawiam się właśnie nad zakupem tego mydełka (i jeszcze kilku innych, np marchewkowego i węglowego) ale skoro tak strasznie szczypie w oczy to nie wiem czy jest sens zebym je kupowała, bo chciałam je uzywać właśnie do mycia twarzy, a czerwone oczy raczej mi uroku nie dodają ;P Ale mi długaśnie zdanie wyszło O_o
OdpowiedzUsuńJak bedziesz kupować inne mydełka z Mydlarni Tuli to koniecznie tez opisz :D
Post o pozostałych mydełkach jest tutaj: http://kosmetyczniepomojemu.blogspot.com/2011/12/mydeka-tuli-podsumowanie.html
OdpowiedzUsuń