sobota, 29 października 2011

Wyniki rozdania :)

Bardzo dziękuję wszystkim osobom biorącym udział w rozdaniu!


Nie przedłużając 
główna nagroda - Garnier BB Cream Miracle Skin Perfector  
trafiła do Shazme

 



 a nagrody pocieszenia
próbki tego samego kremu w odcieniu Light powędrują do
Quera
 

i
Gośka
 

Serdecznie gratuluje!
Bardzo proszę o kontakt ze mną (adres w zakładce Kontakt) w celu ustalenia szczegółów wysyłki. Na wasze maile czekam do niedzieli 6.11.



czwartek, 27 października 2011

Etude House Moisturising Sleeping Pack

Dzisiaj znowu o kremie, tym razem na noc.
Etude House Moisturising Sleeping Pack jest kolejnym produktem w drodze do trafienia na "ten jedyny". 20ml próbkę kupiłam na eBay za 3-4$.
Krem ma lekką żelową konsystencję, jest leciutko różowy i dość intensywny (dla mnie za mocny) kwiatowo-pudrowy zapach.


Łatwo się rozprowadza i dość szybko wchłania zostawiając na skórze śliską i lepiącą warstewkę, którą należy zmyć rano.

Zgodnie z nazwą bardzo ładnie nawilża - rano skóra jest mięciutka i napięta. NIe podrażnił mnie ani nie zapchał. Przy nakładaniu daje lekki efekt chłodzenia.

Na opakowaniu nie ma składu - Merody (dziękuję :*) rozszyfrowała z widocznych "krzaczków", że zawiera sok brzozowy (działa wybielająco) i ekstrakt z fiołka trójbarwnego (ma m. in. działanie łagodzące, antyseptyczne i przeciwzapalne)

I w sumie nie wiem co mi w tym kremie nie podpasowało bo naprawdę jest bardzo dobry. Może zapach, może to lepkie wykończenie, może za delikatna konsystencja (bo ja lubię na noc coś treściwszego)? Nie zdecydowałam się na zakup pełnego opakowania.
Mimo wszystko polecam go do wypróbowania osobom, które poszukują mocnego nawilżenia na noc.

****************
Przypominam o rozdaniu tylko do jutra!!!
Tutaj więcej informacji

wtorek, 25 października 2011

Naturalna pielęgnacja (3) - hydrolat z kwiatu kocanki

Hydrolat z kwiatu kocanki kupiony na Biochemii Urody był pierwszym kosmetykiem który zaprzęgłam do poskromienia moich niepokornych naczynek. 
Jak już wielokrotnie wspominałam, moje cera jest mocno naczynkowa, ciągle zaczerwieniona. Wcześniej dość gwałtownie reagowała również na zmiany temperatury - przy wejściu z dworu do cieplejszego pomieszczenia natychmiast stawałam się buraczkowa.

Zdecydowałam się na hydrolat z kocanki po przeczytaniu wielu opinii użytkowników a także dzięki obietnicom dystrybutorów.
Opis produktu ze strony firmy Naturalis:

"Bardzo skuteczny składnik w pielęgnacji cery naczyniowej. Zmniejsza zaczerwienie skóry, regeneruje, zapobiega powstawaniu blizn.

Działanie HYDROLATU Z KWIATU KOCANKI
• likwiduje rumień
• obkurcza naczynka krwionośne zapobiegając ich pękaniu
• przyspiesza wchłanianie wylewów podskórnych - krwiaków, wybroczyn
• zapobiega powstawaniu siniaków i sprzyja szybszemu zanikaniu już istniejących
• działa przeciwzapalnie i łagodząco
• aktywuje procesy naprawcze  w tkankach i stymuluje gojenie
• wspomaga redukcję blizn, rozstępów – szczególnie w połączeniu z olejem tamanu
• wykazuje silne działanie antyoksydacyjne – zapobiega starzeniu skóry
• działa silnie przeciwbakteryjnie "

Hydrolat ma postać przezroczystego, lekko żółtawego płynu - swój przechowuję w butelce z atomizerem. Zapach jest dość charakterystyczny, wiele osób porównuje go do wody po wędzonce :) Dla mnie zapach był średnio znośny przez pierwszy tydzień ale kiedy zaczęły pojawiać się efekty zaczął dla mnie pachnieć ziołami i tak już zostało :)

Kocanki używam regularnie od początku czerwca. Płyn psikam po prostu na twarz, 2 razy dziennie i zostawiam do wyschnięcia. Czasami stosuje do związania "pudrowego" makijażu, albo w ciągu dnia po prostu dla odświeżenia.
Pierwsze efekty pojawiły się po kilku dniach, a po tygodniu widziałam już wyraźnie, że moje naczynka stały się mniej reaktywne a twarz mniej czerwona. Teraz w piątym miesiącu stosowania od dawna nie zdarzyło mi się zareagować "burakiem" na zmianę temperatury a w połączeniu z innymi kosmetykami łagodzącymi zdarza mi się (rzadko bo rzadko, ale jednak) być beżową na twarzy :)
Hydrolat z kocanki  chyba już na zawsze pozostanie elementem mojej codziennej pielęgnacji - chociażby dlatego, ze boję się go odstawić :)

****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji

poniedziałek, 24 października 2011

oTAGowana :)

To mój pierwszy tag - dziękuję bardzo Merody za zaproszenie mnie do zabawy :*

Zasady
Umieść obrazek "10 pytań kosmetycznych od Majorki"
Odpowiedz na 10 pytań kosmetycznych
Powiedz, kto cie oTAGował
oTAGuj 12 blogów tym "TAG'iem"
Poinformuj blogi o oTAGowaniu

Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych?
I takich i takich. Bardzo dobrze czuję się w neutralach, ale uwielbiam fiolety, które ładnie podkreślają kolor moich oczu.

Co wolisz bardziej 'pomadkę czy błyczczyk'?
Pomadkę, błyszczyki jakoś za szybko znikają z moich ust a dodatkowo na wiele jestem uczulona. Najczęściej jednak nie maluję ust niczym.

Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre?
Nie. Cena nie gra większej roli - tani produkt może okazać się świetny, a drogi może być bublem. Ostatnio największą uwagę zwracam na składy a nie na ceny.

Co sądzisz i czy używasz różu do policzków?
Używam. Wcześniej używałam tylko ciemniejszego różu do konturowania, od jakiegoś czasu lubię się pobawić różem, bronzerem i rozświetlaczem aby wydobyć z mojej twarzy to co najfajniejsze a ukryć resztę. Róż dodaje mi takiej delikatności, świeżości.

5  Jaki jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę? ;)
Chyba ulubiony bb krem.

6  Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą?
W okresie "nastolatkowym" walczyłam z pryszczami, teraz moim problemem jest bardzo wrażliwa i naczynkowa cera :(

7  Używasz filtrów?
Rzadko jako samodzielny kosmetyk. Zwracam jednak uwagę wartość spf w kremach których używam codziennie.

8  Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy?
Nie uważam, ze na jakikolwiek kosmetyk TRZEBA wydać sporo pieniędzy. MOŻNA wydać więcej jeśli tylko mamy ochotę :)


Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz?
Jestem uzalezniona od maseczek i używam ich codziennie. 


10  Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?
Nie jestem "w temacie" nie interesuję się celebrytkami i nie analizuję ich makijaży, również na nikim się nie wzoruję.



Wydaje mi się, że to jeden ze starszych TAGów i podejrzewam, że przeważająca część blogerek już na niego odpowiedziała dlatego nie TAGuję nikogo. Jeśli jednak TAG do kogoś nie dotarł - zapraszam do zabawy.


****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji

sobota, 22 października 2011

Przypomnienie o rozdaniu i mała niespodzianka!

Już tylko niecały tydzień pozostał do zakończenia mojego rozdania
Szczegóły można znaleźć tutaj 

Miło mi poinformować, że jeszcze dwie osoby będą miały okazję przetestować  
Garnier BB Cream Miracle Skin Perfector 

to takie małe nagrody pocieszenia -
2 próbki w kolorze Light 
 
 Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w rozdaniu!
 
 
 

piątek, 21 października 2011

Skin Food Facial Water Vita-C Cream

Mój ukochany nawilżacz z nieznanych mi przyczyn zaczął mnie nagle podrażniać, dość pilnie zaczęłam wiec poszukiwania nowych kremów na dzień i noc.

Szukałam produktu lekkiego, doskonale nawilżającego, wchłaniającego się do matu. Gdyby zawierał jeszcze dodatkowe składniki pielęgnujące byłoby to absolutne mistrzostwo świata.
Wybór padł na Skin Food Facial Water Vita-C Cream - na początek zamówiłam próbki na eBay.

Składnikami aktywnymi kremu są krystalicznie czysta woda glacjalna z Alaski oraz kompleks witaminy C pochodzący z naturalnych składników maliny, jagody Akai, żurawiny i truskawki

Krem na lekką żelową konsystencję, różowawy, półprzezroczysty kolor i dość intensywny kwiatowo-pudrowy zapach.

Producent zaleca stosowanie go na wilgotna skórę, najlepiej zwilżona mgiełką z tej samej serii. Ja nakładam go na codzienną porcje hydrolatu z kocanki.

Zużyłam 3 próbki (jedna jest bardzo wydajna - starcza na 4 albo 5 użyć) i jestem z niego bardzo zadowolona. Nawilża świetnie - skóra jest miękka i elastyczna, nie przetłuszcza się po kilku godzinach, krem wchłania się do matu, makijaż bardzo porządnie się na nim trzyma. Nie podrażnia.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam to cena - nie jestem przekonana do zapłacenia za niego ok. 17$ na eBay :(
Mimo wszystko pewnie skusiłabym się na pełny wymiar gdyby nie to, że całkowicie przypadkowo natknęłam się w lokalnym Bootsie na pewne nawilżające cudo, o którym napiszę już wkrótce :)

****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji

środa, 19 października 2011

Październikowy Glossybox!

W tym miesiącu wyjątkowo szybko mogę cieszyć się moim pudelkiem pełnym rozmaitości. 
Nie przedłużając - całość prezentuje się tak:

Już niedługo będe testować :

Dermalogica Age Smart MultiVitamin Thermafoliant - rozgrzewający peeling, kombinacja peelingu mechanicznego i enzymatycznego (to chyba jedyny produkt którego nie odważę się nałożyć na twarz - moja skóra nie lubi się z rzeczami rozgrzewającymi a jeszcze bardziej z mechanicznymi drobinkami ścierającymi :( )
Dermalogica Age Smart MultiVitamin Power Recover Masque - maska regenerująca zawierająca skoncentrowaną ilość witamin i antyoksydantów
Dermalogica Age Smart Renewal Lip Complex - kompleks przywraca delikatność ustom, podobno doskonały jako baza pod szminkę
Do zestawu dołączona była mini kosmetyczka

Leighton Denny Expert Nails - lakier do paznokci w kolorze Babydoll
Stilla - wodoodporna konturówka w kolorze Moray
Jest wodoodporna - nie chciała się zmyć po dobroci, musiałam rękę potraktować micelem.
Bardzo ładny kolor - taki oliwkowo-złoty, świetna, jeszcze takiej nie mam w moje kolekcji
Robert Piguet - 3 próbki perfum Fracas, Visa i Calypso (jeszcze nie wąchałam bo mam katar)


O ile w tamtym miesiącu miałam wątpliwości czy kontynuować prenumeratę pudełka, o tyle z tego jestem baaaardzo zadowolona :)

****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji

wtorek, 18 października 2011

AVONowe zdobycze - tusz SS MAX i kilka drobnostek :)

Moje pudło, w którym trzymam kosmetyki AVON kupione na zapas lub wszelki wypadek zaczęło przybierać niepokojące rozmiary, wiec ostatnia dostawa zawierała prawie wyłącznie zamówienia klientek. Natomiast moja dystrybutorka postanowiła zrobić mi niespodziankę i tym sposobem trafił do mnie tusz Super Shock MAX - młodszy brat starego SS.

Całkiem niedawno kupiłam sobie nowy tusz (pisałam o tym tutaj), ale oczywiście nie mogłam się powstrzymać i natychmiast otworzyłam opakowanie.
Zapomniałam już jakie te szczoteczki są wielkie! W porównaniu ze zwykłym SS MAX ma dłuższe i ułożone spiralnie silikonowe wypustki - ma to dawać jeszcze silniejszy efekt pogrubienia.
Tusz - jak każdy z Avonu - o idealnej konsystencji, bardzo ładnym odcieniu smolistej czerni, nie kseruje się, nie kruszy, nie robi pandy a jednocześnie bez problemu zmywa się wieczorem zwykłym micelem. Trzeba się tylko przyzwyczaić do tej ogromnej szczoty :)
Na zdjęciu 2 warstwy.

Sama kupiłam sobie nowe opakowanie farby - ponownie  Deep Golden Blonde, chociaż trochę kusi mnie spróbowanie naturalnego farbowania henną, ale muszę wgryźć jeszcze się w temat.

Skusiłam się również na kąpielową śnieżynkę.

Bardzo przyjemnie pachnie lawendą, ładnie musuje w wannie (na jedną kąpiel dałam mniej więcej 1/3), ale wydaje mi się, że lekko wysusza skórę. Mimo wszystko fajny gadżet :)


Nie pochwaliłam się jeszcze moimi żelowymi kredkami, przyszły w poprzednim zamówieniu.
Do irlandzkiego katalogu wróciły póki co dwa kolory - czarny i srebrny.

Czarną kredkę uwielbiam - nawet takie beztalencie kreskowe jak ja potrafi nią stworzyć coś ładnego na oku. Jest mięciutka, równa kreska właściwie rysuje się sama. Kolor dobrze trzyma się na powiece, trochę gorzej na linii wodnej, ale nie ma tragedii.
Dla srebrnej nie znalazłam póki co zastosowania.
Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się również inne kolory

****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji


niedziela, 16 października 2011

Maseczki Beauty Friends

Mam na imię Ania i jestem maseczkoholiczką.... 
Uwielbiam maseczki i codziennie aplikuję sobie coś na twarz (tak, wiem, przegięcie, ale uwielbiam) - coś domowej roboty, coś nawilżającego lub któreś z azjatyckich cudów. Pół łazienki usiane jest tubkami, słoiczkami i pudełeczkami. Moimi dość świeżymi nabytkami, są maski w postaci nasączonych esencją bawełnianych płatów - maseczki Beauty Friends.

Producent oferuje je w aż 20 rodzajach, opis każdej można znaleźć na blogu Agi.

Moja kolekcja przedstawia się w tej chwili tak

kilka sztuk udało mi się już zużyć.

Stosowanie maseczek jest niezwykle proste i przyjemne - na oczyszczoną twarz nakładam bawełniany płat, który jest dopasowany do kształtu twarzy (no, prawie), esencji jest w sam raz - maska jest mokra, ale nie kapie z niej. Po 30 minutach straszenia rodziny swoim wyglądem, po zdjęciu maseczki na twarzy pozostaje trochę esencji, którą należy wmasować lub pozostawić do wchłonięcia.

Szczerze powiedziawszy poza zapachem (a maseczki pachną przedziwnie, często calkowicie niezgodnie z nazwą i - uwaga! - nie zawsze przyjemnie, pomidorowa była okropna, a ziemniaczana pachnie... ziemniakiem) nie widzę różnicy w efektach działania. Wszystkie maski doskonale nawilżają i uelastyczniają skórę twarzy. Pozostawiają ją gładką, uspokojoną  - taki stan utrzymuje się przez kilka kolejnych dni.

Najkorzystniej kupować je na eBay w pakietach - 15 sztuk kosztuje ok. 30 zł z darmową przesyłką z Korei.

****************

Przypominam o rozdaniu :)

Tutaj więcej informacji

piątek, 14 października 2011

Dead Sea Spa Magik Salt Brushing Exfoliating Scrub

Dzisiaj napiszę trochę o drugim, zasługującym na uwagę produkcie z wrześniowego Glossyboxa (czas najwyższy, ponieważ za chwilę dotrze do mnie kolejny)

Mowa o Dead Sea Spa Magik Salt Brushing Exfoliating Scrub. W paczce dostałam 2 saszetki po 50g. 



Kryształki soli z Morza Martwego zanurzone są w olejku kokosowym z dodatkiem witaminy E.

Najpierw plusy:
- bardzo przyjemny w użyciu dla miłośników mocnych drapaków
- świetny gorzki zapach skórki cytrynowej
- pozostawia skórę gładką i natłuszczoną

Znalazłam też niestety minusy:
- niewygodny w stosowaniu – należy nakładać go suchymi rękami na suchą skórę, co oznacza konieczność wytarcia się w środku kąpieli/prysznica
- niewydajny – jedna saszetka 50g wystarczyła mi na czterokrotne wypeelingowanie ramion (walczę tam z rogowaceniem przymieszkowym), myślę, że na całe ciało zużyłabym obie porcje za jednym razem
- w związku z brakiem wydajności cena staje się mocno nieatrakcyjna – u mnie ok. 18€ za 500g
- również z powodu braku wydajności nie udało mi się sprawdzić innych obietnic producenta – redukcji celulitu, detoksykacji organizmu, przyspieszenia metabolizmu komórkowego co skutkuje wizualnym odmłodzeniem skóry ciała – szkoda

Ogólnie jest to bardzo sympatyczny produkt – ładnie wygładza i równocześnie solidnie nawilża skórę, z zapchanymi mieszkami sobie nie radzi (tuż po użyciu skóra wygląda lepiej ale rano efektu już nie widać, ale nie oczekiwałam większych efektów). Podoba mi się, mimo niewygody w stosowaniu.  
Nie kupię go jednak ponownie  - jest całkowicie niewydajny a jego cena mocno przesadzona.

Jak pamiętacie w moim Glossyboxie było 5 produktów, dwa opisałam, a 3 pozostałe, cóż...
- Neal&Wolf Harmony Intensive Hair Treatment – odżywka/maska przeznaczona dla zniszczonych włosów - dla mnie baaaardzo przeciętna, o zbyt intensywnym zapachu (perfumy na 5 miejscu!), kiepskim składzie (np. 5 parabenów) – włosy są może ciut miększe, ciut bardziej błyszczące, ale takie efekt da się osiągnąć absolutnie każdą odżywką
- Plum EdP by Mary Greenwell – zapach dla mnie za ciężki, od samego początku zbyt intensywny
- Kimia – system odmładzający twarz składający się z olejku i aktywatora; tutaj przyznaje się bez bicia, ze nie użyłam ani razu tylko oddałam do testów mamie; mimo, że produkt przystosowany jest do każdego wieku i każdego rodzaju cery to jednak jego głównym zadaniem jest redukcja zmarszczek (których nie mam), przeraził mnie również skład aktywatora do olejku – prawie sam alkohol

Ciekawe co trafi do mnie w kolejnym pudełku?

****************

Przypominam o rozdaniu :)

Tutaj więcej informacji


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...