Powoli kończę moją próbkę, więc czas na podsumowanie kremu o długiej i zawiłej nazwie The History of Whoo Hwa Hyun Eye Cream.
Z założenia jest to głównie krem odmładzający i rozjaśniający okolice oczu. Zawiera ciekawe składniki - poroże jelenia, sproszkowane złoto, ekstrakty z ziół, które sprawiają, że skóra wokół oczu staje się wyraźnie odmłodzona i rozjaśniona.
Oryginalne opakowanie wygląda tak - śliczne prawda? :) - i kosztuje - uwaga, proszę usiąść - ok. 200$ za 25ml (a widziałam i miejsca z ceną powyżej 300$)
Od czego jednak jest eBay? Na szczęście można tam kupić zestaw próbek w dużo przystępniejszej cenie.
Standardowo miałam 5ml kremu, które tym razem przyszły w saszetkach, a ponieważ nie lubię takiego rozwiązania to produkt wylądował w opakowaniu po małej baviphatowej cytrynce
To jest bardziej taki półprzezroczysty kremo-żel, wygląda na dość treściwy, ale w rzeczywistości jest delikatny, lekki. Pachnie przyjemnie, delikatnie, kwiatowo. Bardzo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy, uważam, ze nadawał by się również na dzień.
Powiem jedno - CHCE GO WIĘCEJ!
Na początku wydawało mi się, że to po prostu kolejny niezły krem pod oczy. Bardzo ładnie nawilża i pozostawia skórę miękką i delikatną, taką aksamitną w dotyku.
Po jakimś czasie coś mnie tknęło, poranny makijaż robię zazwyczaj na pół-śpiąco i kilka dni zajęło mi zorientowanie się, że nie używam korektora pod oczy. JEJEJEJEJUUUUUU nie używam korektora, ja - nieuleczalny przypadek oczu tak podkrążonych, ze wyglądają jak podbite. Aż żałuję, że nie zrobiłam zdjęć porównawczych, bo jak się w końcu obudziłam i przyjrzałam zjawisku bliżej to różnica jest widoczna gołym okiem.
Na pewno powtórzę zakup, jeśli tylko będę miała znowu możliwość kupna próbek :)
*****
Zapraszam do udziału w rozdaniu