Uguisu - niech was nie zmyli sympatycznie brzmiąca nazwa :) Uguisu to bowiem sproszkowany ekstrakt z odchodów słowika japońskiego. Brzmi strasznie? Być może ale udowodniono, że produkt, dzięki zawartej w nim min. guaninie rozjaśnia skórę i wyrównuje jej koloryt, a Victoria Beckham pozbyła się dzięki niemu trądziku.
Proszek jest całkowicie bezpieczny - zbierany wyłącznie w celach kosmetycznych i dodatkowo wysterylizowany w promieniach UV.
Moje uguisu, pochodzi już tradycyjnie ze wspólnych azjatyckich zakupów wizażowych, tak wygląda oryginalne opakowanie
Uguisu wygląda jak beżowy proszek, trochę jak glinka, ale niestety zapach nie pozostawia już żadnych wątpliwości - dla mnie śmierdzi okrutnie, dokładnie jak ptasie odchody. Po kilkukrotnym użyciu nadal nie mogę się przyzwyczaić do tych specyficznych doznań węchowych :(
Pierwsze spotkanie nie było zachęcające - zgodnie z instrukcją rozrobiłam ok. 0,5g proszku z wodą i nałożyłam na wilgotną twarz. Ledwo wytrzymałam przepisowe 20 minut (siedząc z nosem w żelu pod prysznic), zmyłam i... nic, do tego twarz czerwona i podrażniona. Nie zniechęciłam się, ale kolejna próba przyniosła takie same efekty.
Przed trzecim razem porządnie się przygotowałam i postanowiłam rozrobić uguisu z kwasem hialuronowym i dodatkowo dodać nieco alantoiny aby złagodzić podrażnienia.
I to był strzał w 10! Zapach zniwelowany został niestety tylko w pewnym stopniu :( ale zaczęły pojawiać się widoczne gołym okiem zmiany
Przede wszystkim po kolejnym użyciu znikło jedno z moich przebarwień, drugie zbladło wyraźnie (w tej chwili jest już właściwie niewidoczne) - myślę, że tutaj zadziałał też tonik z kwasami, ale efekty działania samego toniku były łagodniejsze. Pory są już całkowicie pozamykane, a skóra dużo gładsza. W międzyczasie wyskoczyły mi tez dwa pryszcze, z którymi nie mogłam sobie poradzić dopóki nie wpadłam na pomysł, aby potraktować je uguisu miejscowo - pryszcze zaschły po drugim użyciu, znikły po czwartym i nie został nawet ślad przebarwienia po nich!
W tej chwili stosuje uguisu mniej więcej raz w tygodniu - chce zachować pozytywne zmiany jakie zaszły na mojej twarzy :)
****************
Przypominam o rozdaniu :)
Tutaj więcej informacji
czasami tak mam, że kosmetyk działa cuda, ale jak nie mogę przeżyć zapachu, nie używam. I zakładam, że tak by było i w tym przypadku, choć przydałoby się co nieco rozjaśnić...
OdpowiedzUsuńWow fajnie że napisałaś o tym :)
OdpowiedzUsuńCzytałam sporo dobrego o tym kosmetyku. Drogi był?
OdpowiedzUsuń@simply_a_woman - z tego co czytałam inni przywykają jakoś to tego "zapachu", ja nie mogę :( zostało mi jeszcze sporo i uzywam regularnie, ale nie wiem czy kupie ponownie
OdpowiedzUsuń@KajaMakefashion - cieszę się, ze się podoba :)
@GoodForYouDP - na eBay ok. $26 za duże opakowanie, na Wizażu wychodziło nam ok. 15 zł za 5g
sprobowalam raz...ale zapach mnie kompletnie odrzucil! musze sprobowac raz jeszcze!
OdpowiedzUsuńlilpolishinjapan.blogspot.com
według mnie uguisu czuć ziarnem, karmą dla papug :) a przynajmniej można sobie tak wmówić, to wtedy łatwiej ten zapach znieść :)
OdpowiedzUsuńkurczę, chciałabym to zakupić, ale kompletnie się nie znam na tych wizażowych zamówieniach... :( ktoś pomoże? ^^ i jaka jest tego cena?
OdpowiedzUsuńwow bardzo ciekawe produkty tu u ciebie widze dzieki
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post:) o,5g ugisu wystarczy na pokrycie calej twarzy?
OdpowiedzUsuńGdzie kupiłaś alantoinę?
Wystarczy, konsystencja nie przypomina zwykłej maseczki - na twarz nakłada się taką śmierdzącą wodę :(
OdpowiedzUsuńMoja alantoina jest z Mazideł.