Moje pudło, w którym trzymam kosmetyki AVON kupione na zapas lub wszelki wypadek zaczęło przybierać niepokojące rozmiary, wiec ostatnia dostawa zawierała prawie wyłącznie zamówienia klientek. Natomiast moja dystrybutorka postanowiła zrobić mi niespodziankę i tym sposobem trafił do mnie tusz Super Shock MAX - młodszy brat starego SS.
Całkiem niedawno kupiłam sobie nowy tusz (pisałam o tym tutaj), ale oczywiście nie mogłam się powstrzymać i natychmiast otworzyłam opakowanie.
Zapomniałam już jakie te szczoteczki są wielkie! W porównaniu ze zwykłym SS MAX ma dłuższe i ułożone spiralnie silikonowe wypustki - ma to dawać jeszcze silniejszy efekt pogrubienia.
Tusz - jak każdy z Avonu - o idealnej konsystencji, bardzo ładnym odcieniu smolistej czerni, nie kseruje się, nie kruszy, nie robi pandy a jednocześnie bez problemu zmywa się wieczorem zwykłym micelem. Trzeba się tylko przyzwyczaić do tej ogromnej szczoty :)
Na zdjęciu 2 warstwy.
Sama kupiłam sobie nowe opakowanie farby - ponownie Deep Golden Blonde, chociaż trochę kusi mnie spróbowanie naturalnego farbowania henną, ale muszę wgryźć jeszcze się w temat.
Skusiłam się również na kąpielową śnieżynkę.
Bardzo przyjemnie pachnie lawendą, ładnie musuje w wannie (na jedną kąpiel dałam mniej więcej 1/3), ale wydaje mi się, że lekko wysusza skórę. Mimo wszystko fajny gadżet :)
Nie pochwaliłam się jeszcze moimi żelowymi kredkami, przyszły w poprzednim zamówieniu.
Do irlandzkiego katalogu wróciły póki co dwa kolory - czarny i srebrny.
Czarną kredkę uwielbiam - nawet takie beztalencie kreskowe jak ja potrafi nią stworzyć coś ładnego na oku. Jest mięciutka, równa kreska właściwie rysuje się sama. Kolor dobrze trzyma się na powiece, trochę gorzej na linii wodnej, ale nie ma tragedii.
Dla srebrnej nie znalazłam póki co zastosowania.
Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się również inne kolory
Skusiłam się również na kąpielową śnieżynkę.
Bardzo przyjemnie pachnie lawendą, ładnie musuje w wannie (na jedną kąpiel dałam mniej więcej 1/3), ale wydaje mi się, że lekko wysusza skórę. Mimo wszystko fajny gadżet :)
Nie pochwaliłam się jeszcze moimi żelowymi kredkami, przyszły w poprzednim zamówieniu.
Do irlandzkiego katalogu wróciły póki co dwa kolory - czarny i srebrny.
Czarną kredkę uwielbiam - nawet takie beztalencie kreskowe jak ja potrafi nią stworzyć coś ładnego na oku. Jest mięciutka, równa kreska właściwie rysuje się sama. Kolor dobrze trzyma się na powiece, trochę gorzej na linii wodnej, ale nie ma tragedii.
Dla srebrnej nie znalazłam póki co zastosowania.
Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się również inne kolory
strasznie chodzą za mną te żelowe kredki :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten tusz do rzęs! Jest świetny i ma super szczoteczkę :)
OdpowiedzUsuńKredek nie miałam okazji używać ale ta srebrna wygląda interesująco :)
też jestem posiadaczką tego tuszu i wielbię go! :) zapraszam na moje rozdanie :) życzę miłego dnia!
OdpowiedzUsuńwidzę, że tusz raczej wydłuża niż pogrubia, a wolę ten drugi efekt :)
OdpowiedzUsuń@Chanel - polecam :)
OdpowiedzUsuń@goskaaa - :)
@kolorowo zacznij dzień! - dziękuję za zaproszenia
@simply_a_woman - nie, on nie wydłuża, ja mam takie z natury (o okulary mi zawadzają :) )
śnieżynka urocza :)
OdpowiedzUsuńw takim razie rzeczywiście masz długaśne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze Aniu za tusz z Avonu ci przypasowal ja tylko wywalilam na niego nie potrzebnie kase ale kazdy jest inny jednak szczoteczka jest naprawde super
OdpowiedzUsuń