niedziela, 11 września 2011

Kosmetyki samorobione (4) - tonik z kwasem PHA

Stan mojej skóry wymaga ode mnie czasami zastosowania mocniejszych środków, a ponieważ moje naczynka uniemożliwiają mi sięgnięcie po wiele specyfików postawiłam na kwasy PHA.

Info z Mazideł: "Kwasy te posiadają wszystkie cechy i właściwości charakterystyczne dla AHA, a dodatkowo wykazują łagodniejsze działanie, nie powodując efektów ubocznych w postaci intensywnego łuszczenia, pieczenia, szczypania lub zaczerwienienia skóry,  co jest wynikiem budowy ich cząsteczek (większe rozmiary, a przez to utrudnione szybkie przenikanie w głąb skóry). Są więc doskonałą alternatywą dla osób, których wrażliwa skóra nie toleruje kwasów AHA, szczególnie kwas glikolowego. Dodatkowo polihydroksykwasy ze względu na obecność licznych grup hydroksylowych, posiadają silne właściwości nawilżające, wiążą wodę w naskórku. Kwasy te są również skutecznymi antyoksydantami, chroniącymi skórę przed wolnymi rodnikami w stopniu porównywalnym do witaminy C i E. (...) W odróżnieniu od kwasów AHA, kwasy PHA nie zwiększają wrażliwości skóry na promieniowanie UV i związku z tym mogą być stosowane także latem, bez zachowania  rygorystycznej ochrony przeciwsłonecznej."

Od kilku miesięcy stałym elementem mojej pielęgnacji jest prosty tonik z glukonolaktonem z mazidlanego przepisu.

Oczekiwałam od niego przede wszystkim spłycenia blizn, które zostały mi na twarzy po drobnym zabiegu, rozjaśnienia przebarwień, usunięcia zamkniętych zaskórników i ukojenia naczynek.

Toniku używam co drugi dzień, przechowuje go w ciemnej butelce, w lodowce i co miesiąc przyrządzam sobie nową porcję. W tej chwili używam stężenia 15%.
Tonik jest bezbarwny, bezzapachowy, lekko się lepi (przez dodatek kwasu hialuronowego) - zdjęcia nie będzie, bo brązowa buteleczka jest wyjątkowo niefotogeniczna, .

Efekty nie pojawiają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale w czwartym miesiącu stosowania: 
- jedna z blizn jest prawie niewidoczna, druga zauważalnie spłycona
- duże przebarwienie na policzku znikło całkowicie, drugie mniejsze jest tylko delikatnie ciemniejsze niż reszta twarzy (widzę też sporą zasługę uguisu - odkąd zaczęłam używać słowiczej kupki rozjaśnianie jakby przyspieszyło)
- zamknięte zaskórniki powoli znikają - moje policzki nie są już pełne podskórnych grudek lecz wyraźnie się wygładziły

Zauważyłam też uspokojenie naczynek i doskonale nawilżenie skory twarzy, ale nie jestem przekonana czy to zasługa wyłącznie toniku czy ogólnie zmienionej pielęgnacji twarzy.

Glukonolakton jest na tyle łagodny, że jego stosowanie jest prawdziwą przyjemnością (nie podrażnia, nie wysusza) a jednocześnie jest dość silny aby poradzić sobie w "grubszymi" problemami. 
Początkującym "zakwaszaczkom" oraz osobom o wrażliwej skórze - serdecznie polecam.

2 komentarze:

  1. Czuję się baaardzo zainteresowana - też jestem naczynkowcem a mojej skórze by się jednak przydało delikatne złuszczenie. Dziękuję za tego posta :*

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoja opinią - wszystkie będą mile widziane.
Jeśli chcesz zostaw proszę link do swojego bloga - zajrzę w wolnej chwili :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...