czwartek, 1 grudnia 2011

Catrice sypki eyeliner LE Bohemia

Potrzebowałam terapii zakupowej. Najlepszym miejscem na poprawienie humoru wydał mi się Penney's i to nie dlatego, że kręcą mnie ciuchy, ale dlatego, że jeden ze sklepów w centrum Dublina ma obok siebie 3 zazwyczaj pełne szafy - Essence, Catrice i NYC :):):)

Tym razem postanowiłam zapolować na osławionego catrice'owego kameleona, czyli pojedynczy cień C'mon Chameleon! ale oczywiście go nie było (grrrrrrrrrrr! to już kolejny raz, ale i tak w końcu go dostanę w swoje ręce). W nastroju byłam takim, ze stwierdziłam, ze jak czegoś nie kupie to pęknę i wtedy w oczy wpadły mi sypkie eyelinery z limitowanej serii Bohemia.
Nie jestem na bieżąco ale podejrzewam, ze limitka jest dość stara, bo na mój koniec Europy takie rzeczy docierają z duuużym opóźnieniem.

Były dwa odcienie, kupiłam oba. Ostatnio i tak robię sobie kreski głównie cieniem, wiec doszłam do wniosku, ze ułatwię sobie sprawę.

Ciemniejszy to kolor C02 Nap in the shade - matowy czarny z niebieskimi błyszczącymi drobinkami
Niebieskość to C01 Be indiglow! niebieski z niebieskimi drobinkami
Oba kolorki baaaardzo mi się podobają :) W opakowaniach brzęczy mi jakaś minikuleczka, sądząc po odgłosie metalowa - stawiam, że przeciwdziała zbryleniu się cienia

Nie jestem specjalnie zachwycona. Miałam nadzieję że kreskę będzie nakładało się lekko, łatwo i przyjemnie. Nic z tych rzeczy. O ile ta śmieszna gąbeczka jest dość wygodna w aplikacji a rączkę fajnie trzyma się w dłoni o tyle sam cień sypie się niemiłosiernie. Za pierwszym razem chciałam tylko go wypróbować w kąciku oka i byłam niebieska na górnej, dolnej powiece, trochę wsypało mi się do oka a cały policzek miałam w niebieskie piegi. Myślałam też, że fakt iż nakałdam puder od razu da efekt lekkiego rozsmużenia, miękkości, ale niestety efekt jest dość "ostry" i ciągle muszę to rozcierać.
No i trwałość - nie raz pisałam, że wszystko na moich oczach trzyma się jak dzikie od rana do wieczora w nienaruszonym stanie i to bez bazy, a ten wynalazek migruje sobie swobodnie po powiece, po kilku godzinach robi mi "pandę", albo w ogóle znika co jest mocno dziwne, bo cała reszta cieni nadal tam jest :)
Po kilku razach lubimy się już trochę bardziej, nakładam minimalne ilości tylko w kąciku oka. Potrzebuje minimum jednej poprawki w ciągu dnia. 
Gdyby nie te fajne kolory z cała pewnością bym się z nimi nie męczyła. 

*****
Zapraszam do udziału w rozdaniu

3 komentarze:

  1. jak byłam w Polsce rozważałam kupno pudrowego eyelinera z Essence, i chyba dobrze zrobiłam, że się jednak nie skusiłam :)

    PS. lakier luxury secret jest świetny! dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ochotę na pudrowy liner, ale już mi przeszło. Ten niebieski ma ładny kolor.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm, mi się luxury secret trzyma dziś trzeci dzień, może dzięki top coatowi z Inglota?

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoja opinią - wszystkie będą mile widziane.
Jeśli chcesz zostaw proszę link do swojego bloga - zajrzę w wolnej chwili :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...